Tekst główny
Przede wszystkim chciałbym podziękować Aleksandrze Estel Bedlickiej, bez której wsparcia i kontaktów ten tekst by nie powstał.
Holandia to kraj niewielki, nowoczesny, zamożny i gęsto zaludniony. Nie udało mi się dowiedzieć, kiedy dokładnie zaczęły się larpy na jej terenie, ale wydaje się, że dość wcześnie. Choć pierwszy larpy pod konkretnym tytułem usłyszałem od rozmówców z datami na początek lat 90., czy nawet ich drugą połowę (cyklik trwający ciągiem od 1997 roku szczyci się byciem drugą najstarszą aktywną grą, od innego respondenta dowiedziałem się o nieokreślonej grze z 1994 roku (być może nosiła tytuł: Dans de Dagerrad), zorganizowanej Emphebion, fundacji wyrosłej ze społeczności graczy gier planszowych o nazwie Farotil), wiele wskazuje na to, że larpy jako takie przywędrowały z Wielkiej Brytanii w drugiej połowie lat 80, zaś larpy Świata Mroku — już w kilka lat po pierwszym ich pojawieniu się.
W świadomości starszych larpowców Holenderskich — ich kraj był jednym z pierwszych, do którego larpy zawędrowały: po USA, UK, Australii. Czy tak jest wymagałoby osobnych badań.
Wydaje się, że liczba aktywnych larpowców w Holandii sięga około 800-1000 osób. Po pandemii odbywa się około 140-160 larpów rocznie, w większości w formie cyklików, o czym dalej. W Holandii i niderlandzko języcznej części Belgii istnieje około 30-50 grup larpowych, w larpach zaś uczestniczy: w wypadku freeformów i mniejszych gier — koło 10-20 osób, większych chamberów i dram wampirzych — do okolic 60-100, zaś największe gry wydają się ocierać o granicę 300 uczestników.
Holandia ma strukturę mocno opartą o gry cykliczne, zwykle wieloletnie i kampanijne. Ma silne elementy wpływu sceny anglosaskiej, zaś duża część jej naborów odbywa się drogą szeptaną od znajomego do znajomego. Powstała ośrodkowo i punktowo, długo nie łącząc się ze sobą. Jednocześnie wpływy nordyckie i niemieckie jak się zdaje, wygenerowały inicjatywy silnie centralizacyjne na poziomie komunikacji odbiorców, a nade wszystko twórców. Po 2012 roku nastąpiło znaczące wzmocnienie współpracy środowiskowej. Kilku holenderskich uczestników konferencji Knutepunkt rozpoczęło serię nieformalnych spotkań organizatorów larpów, które przekształciły się w sieć wymiany wiedzy. Te inicjatywy doprowadziły do powstania LARP Platform około 2014 roku. Większość gier wisi pod szyldem tej platformy, taki jak niemal wszystkie grupy twórcze. Konta są zakładane ręcznie, a komunikacja silnie moderowana: zarówno na stronie, w kalendarzu, jak i na grupie Larp Nederland.
Tak więc system holenderski jest specyficzny: scentralizowano — zdecentralizowany lub jak ładnie ujęła to jedna z moich rozmówczyń: “tutejsza scena to jest bardzo duży zlepek zżytych community”. Dodajmy: często przez wiele lat, z niewielką wymianą składów. Ludzie zrzeszają się zwykle wokół jakiejś organizacji i jej eventów seryjnych/kampanijnych, dotychczasowa społeczność zaś buduje twoje zaangażowanie wobec projektu.
Około 10% gier to wydarzenia historyczne, reszta to w większości kampanie fantasy grane kilka razy do roku, oraz gry WoD grane nawet co miesiąc. Gry wampira w większości wydają się opierać się o mechanikę Mind Eyes Theatre, zaś fantaziaki o własne rozbudowane struktury mechaniczne, podparte mechaniką punktów doświadczenia. Wiele z nich, wedle tych z moich rozmówców, którzy nawykli do sceny polskiej czy nordyckiej, wydają się trochę niedzisiejsze i przekomplikowane.
Współczesna holenderska scena larpowa reprezentuje dojrzałe środowisko o wysokim stopniu organizacji, otwarte na integrację międzynarodową. Charakteryzuje się zrównoważonym rozwojem między formami fantasy, a larpami wampirycznymi, acz wedle zebranych opinii wydaje się mocno “pluszowa” z Polskiego punktu widzenia. Tzn. raczej unika tematów trudnych czy edgy, czy kwestii kontrowersyjnych oraz pvp. Scena jest bardzo mocno kalibracyjna, a jej uczestnicy nienawykli do mocnych tematów w rozumieniu nordyckim czy polskim.
Tu dostałem za pośrednictwem Estel bardzo dobry cytat, jako odpowiedź na sformułowanie o pluszowości sceny, którym się z Wami podzielę:
"W holenderskiej scenie larpowej krąży powiedzenie „Larpowanie to cierpienie”. Sugeruje ono, że trzeba być gotowym na dyskomfort, aby być „cool” larpowcem. Często w tych bardziej tradycyjnych i moim zdaniem toksycznych środowiskach larpowych, im bardziej brutalne, ciężkie tematy, sceny i akcje się angażujesz, tym bardziej jesteś postrzegany jako dobry lub imponujący gracz. Często są to bardzo fizyczne czynności, takie jak dotykanie martwych zwierząt w realistycznej walce scenicznej, co jest nieco ryzykowne. Często bez żadnej kalibracji ani dobrych mechanizmów bezpieczeństwa.
Teraz, gdy scena larpowa staje się coraz bardziej lewicowa i politycznie poprawna, wiele osób próbuje odrzucić to przekonanie, ja również. Ale to mogło również stworzyć kulturę nadmiernej korekty, w której wszystko musi być analizowane i kontrolowane, aby dobrze sobie z tym poradzić.
Ma to również związek z holenderską kulturą larpową, gdzie wiele gier kręci się wokół tajemnicy świata gry i metafizyki, którą gracze muszą rozwikłać w trakcie rozgrywki. Aby ten styl gry był skuteczny, gracze muszą być równie nieświadomi, co ich postacie. Ale to również zrodziło kulturę larpową, która nie pozwala na transparentność i otwartą kalibrację. Myślę, że wiele możemy się nauczyć od skandynawskich, „nordyckich” stylów larpowych, a także od tych bardziej środkowoeuropejskich. I zdecydowanie zmienia się to już w głównym nurcie, ale jeszcze do tego nie doszliśmy.
Nie sądzę, żeby w tym sformułowaniu było coś złego. Myślę, że z twojej perspektywy to bardzo logiczny wniosek."
Boris Gerritsen - gracz, uczestnik sceny
Jest za to mocno nastawiona na docieranie do młodych odbiorców.
Cytując kawałek wypowiedzi, którą otrzymałem w kwestionariuszu:
“Chciałbym również dodać, że larpy generalnie przyciągają coraz szerszą publiczność. Coraz więcej osób z różnych środowisk dołącza do tego hobby, podczas gdy historycznie było to raczej hobby „białych facetów”. To z kolei, jak wspomniano powyżej, oznacza, że istnieje zarówno zapotrzebowanie, jak i rynek na różne style i rodzaje gier larpowych.” Dodajmy do tego, że w chwili międzynarodowego cenzusu larpowego roku 2014 ⅔ graczy holenderskich deklarowało się jako mężczyźni.
Holenderska scena larpingowa stała się w ostatnim czasie znacznie bardziej międzynarodowa. Wiele wydarzeń oferuje wsparcie dla graczy anglojęzycznych, a niektóre larpy prowadzone są całkowicie w języku angielskim. Organizatorzy często potrafią przełączać się na angielski podczas gry, co czyni środowisko dostępnym dla ekspatów i międzynarodowych uczestników. Sami Holendrzy z jednej strony nawiedzają Polskie, Niemieckie, Hiszpańskie, Nordyckie blockbustery, z kolei całe ich grupy wędrują na duże, międzynarodowe gry terenowe jak Mythodea.
Gdzie szukać, jak ich poznać
Współczesne holenderskie środowisko larpowe skupia się wokół LARP Platform, które jest częścią fundacji Stichting Verhaal in Uitvoering. Platforma pełni funkcję centralnego huba informacyjnego, oferując:
Kalendarz wydarzeń dla Holandii i Belgii
Zasoby edukacyjne dla nowych graczy oraz blog
Wsparcie dla organizatorów wydarzeń (tam też znajdziecie listę organizacji larpowych, ich kontakty i podstrony
Innym źródłem materiałów wideo - w wersji anglojęzycznej jest MarisArmory.
Grupa Fb Larp Nederland
Discord LARP Platform
Tu zaś znajdziecie Letni Festiwal Larpowy
Jak sami twórcy o nim piszą: “Festiwal pełen zabawy i pysznego jedzenia, z bogatym programem warsztatów, wykładów, gier planszowych i krótkich larpów. Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz przygodę z larpami, jesteś weteranem z wieloletnim doświadczeniem, czy organizatorem: czeka Cię mnóstwo atrakcji!”
Ciekawostka - merch
Jest to pierwsza społeczność larpowa, jaką spotkałem, która tworzy na poziomie centralnym, narodowym, własny merch, projektowany przez uznanych twórców. Mają piękne koszulki, plakaty, kubki i przypinki. Znajdziecie go tutaj.