Recenzja SOL-4
autorzy: Maciej Kozubal, Marcin Ziemniak
czas trwania: 4h
liczba graczy: 10-12 (4m/4k/4u)
Zacznijmy tradycyjnie od opisu:
Jesteście kolonistami, którzy wyruszyli by zasiedlić nowy świat – zbliżoną do Ziemi planetę położoną w odległości kilkunastu lat świetlnych od Słońca. Została ona nazwana Sol-4 i jest jednym z najbardziej obiecujących kandydatów do założenia samodzielnie funkcjonującej kolonii.
Ponieważ prędkość światła jest ostateczną granicą, której nie możecie przekroczyć (a nawet zbytnio się do niej zbliżyć) to podróż zajmie ponad 50 lat. Z tego powodu musieliście porzucić wszystko co znaliście wcześniej na rodzimej planecie i zacząć życie od nowa. Wysłane wcześniej bezzałogowe misje przygotowały wstępną bazę gotową do zasiedlenia. Nie musicie tworzyć wszystkiego od samego początku. Jednak kolonizacja nowego świata będzie wiązała się z dużym ryzykiem, będziecie zdani całkowicie na siebie, przez co z pewnością czeka was konieczność podjęcia wielu trudnych wyborów. Decyzje, które podejmiecie, będą miały znaczący wpływ na wasze przyszłe losy. Czy się wam założyć prosperującą kolonię, czy też wysiłek obróci się w nicość i poniesiecie klęskę?
SOL-4 to ciekawa, solidna pozycja z gatunku hard SF. Miałem okazję nadrobić ją na Flambergu i jestem zadowolony, nie tylko z formuły i treści gry, ale też i bardzo udanego setu graczy. Nie jest to zdecydowanie akcyjniak, raczej gra dyskusyjna, nastawiona na decyzje i rozmowę o nich. Przy czym robi to w sposób komfortowy i wartki. Czasu raczej nam brakowało, niżli się nam dłużył, zaś decyzje podejmowano po długich debatach i sporach.
Jest to gra poświęcona kolonizacji kosmosu, autorom zaś zależało na możliwie realistycznym odtworzeniu potencjalnych wyzwań jakie stanęły by przed kolonią: trudne decyzje, spory na linii bezpieczeństwo nauka, odcięcie od ziemi 30 latami podróży z prędkością poniżej tej światła. W końcu dylematy środowiskowe: jak bardzo można zmienić lokalny ekosystem etycznie, a jak bardzo nim zaszkodzi się tym sobie.
Nie ma nietypowych mechanik, nie wymaga specyficznej lokacji ani scenografii - poza pewnym poczuciem klaustrofobii, głośnikiem dla nadania nastroju i tyle. Przy tym jest mocna i wyrazista, dając sporo tematów do przemyśleń.
Gra dość jasno i czytelnie komunikuje, czym jest, przy czym przed jej zagraniem może wydawać się trochę niepozorna z opisu.
Postaci przydzielano na bazie dość prostej ankiety i w zasadzie tyle. Gra składała się ze wstępu złożonego z dwóch scen blackboxowych i 4 następujących po nim aktów, oddzielonych upływem około 2-3 miesięcy czasu świata gry. Gra ma w sobie bardzo elastyczną formę i multum możliwych interpretacji oraz potencjalnych zakończeń, tak samo, jak Omni, w które poprzednio grałem u Marcina.
Gorąco ją polecam.