Kolejny larp rozegrany na Flambergu, tym razem autorstwa Katarzyny Stopy i Klaudii Wypiór
Opis od orgów:
Zapraszamy na komediowego, feel good larpa o perypetiach ekipy filmowej pracującej nad ekranizacją hitu wydawniczego z gatunku romantasy: zmysłowej powieści o walce o władzę pomiędzy rodem króla Popiela a wzrastającą w siłę rodziną Piasta Kołodzieja. Czy ekipa filmowa podoła wysokim wymaganiom autorki wattpadowego hitu?
Cóż więc otrzymaliśmy? Dobrą, miejscami absurdalną komedię bez mechanicznych czy strukturalnych nowości. Staromodnego chambera, tu zagranego akurat w lesie, pozwalającego bawić się postaciami i ich specyfiką oraz historią.
Jest to gra mocno przegadana, co jednych ucieszy, innych odstraszy. Na pewno dostajemy to, co nam obiecano. Feel goodową komedię o ekipie filmowej, dokraszoną falami cringe'gu.
W ramach wakatów wybieramy postaci spośród aktorów, ekipy filmowej i dodatków na planie naszego romansidła o Piastach, wampirach i pudełku. Wszystkie wydają się ciekawe, napisane dowcipnie i pomysłem.
Pewnym problemem jest to, że choć postaci mają (pozornie) zbliżone ilości wątków i relacji, fakt, że sporą część gry nagrywamy sceny filmu, sprawuje, że postaci nie-aktorskie mają momenty przestojów, braku dostępu do fabuły i muszą o zajęcie dla siebie powalczyć.
Nie pomaga też to, że gra nie ma twardej struktury, ani nie nakazuje graczom określonych aktywności.
Według mnie, po kilku rozmowach ze współgrającymi osobami, grze dobrze zrobiłoby:
A) narzucenie jej jasnej struktury — np.: co pół godziny gracie filmowanie albo musicie nagrać x scen
B) przebudowa postaci po sprawdzeniu ich pod kątem wagi. Zrobiłbym graf relacji, tym między aktorami nadając wagę wyższą jako łatwiej dostępnym, zaś tym na linii aktorzy — osoby dodatkowe wagę niższą, gdyż szansę ich rozegrania spadają gwałtownie. A potem dodał, odjął i dopisał, by wyrównać.
To pozwoliłoby, jak sądzę, grze toczyć się równiej.
Słyszałem opinie, że gra mogłaby być trochę dłuższą (głównie aktorzy), albo krótsza, intensywniejsza tym samym (nie aktorzy). Sam skłaniam się do tej drugiej opcji, bo choć bawiłem się dobrze, to o zajęcie musiałem trochę walczyć. Moja główna relacja romantyczna padła, nim wystartowała (graczka podmieniona last minute odmówiła na warsztatach tej tematyki), a jako dostawca cateringu i narkotyków byłem traktowany mocno technicznie i podmiotowo.
Uważam, że jest to warta zagrania gra z potencjałem, która wymaga pewnych popremierowych poprawek. I serdecznie Wam ją polecam, jeśli chcecie spędzić czas z humorem.